Konsolidacja energetyki pod znakiem zapytania?
Połączenie PGE, Tauronu i Enei stanęło pod znakiem zapytania. W tle jak zwykle polityka.
Związany z ministrem aktywów państwowych, Jackiem Sasinem, prezes PGE Wojciech Dąbrowski, poinformował w tym tygodniu, że bez wydzielenia nierentownych aktywów węglowych z grupy kapitałowej, którą zarządza może ona w ciągu kolejnego 1,5 roku ogłosić upadłość. Na te słowa zareagował związany z Mateuszem Morawieckim, wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń twierdząc, że termin proponowany przez Dąbrowskiego będzie trudny do osiągnięcia.
Wymiana zdań w kluczowej dla polskiej energetyki sprawie wpisuje się w narastające od pewnego czasu kuluarowe plotki o słabnięciu prezesa PGE. Co prawda nie ma mowy na razie o jego wymianie, ale jego „siła polityczna” może okazać się niewystarczająca do wdrożenia niezbędnych zmian systemowych w energetyce coraz boleśniej dotkniętej rosnącymi cenami uprawnień CO2. Na niekorzyść Dąbrowskiego ma działać m.in. rosnący spór ze związkowcami w Bełchatowie (największej elektrowni w Polsce), a Ci jak wiadomo mają spory wpływ na rząd. Być może to właśnie ta kwestia bezpośrednio przełożyła się na reakcję Artura Sobonia?
Soboń prowadzi obecnie ciężkie i newralgiczne rozmowy ze związkowcami górniczymi. Pierwotnie do porozumienia odnośnie przyszłości górnictwa w Polsce miało dojść w grudniu, ale dziś mówi się raczej o marcu (ten termin także wydaje się mało realny). W międzyczasie związki de facto odrzuciły rządowy plan (z perspektywy realiów gospodarczych i tak bardzo zachowawczy) i zaproponowały, że stworzą własny. Wystosowano także list do…Jarosława Kaczyńskiego odwołując się do jego patriotyzmu i podnosząc kwestie bezpieczeństwa energetycznego.
W dobie walki z COVID-19, która poważnie nadwyręża polityczny wizerunek rządu i premiera Mateusza Morawieckiego jako jego twarzy, nie może on sobie pozwolić na kolejny szeroki kryzys społeczny. Ferment w kraju związany z coraz trudniejszą sytuacją gospodarczą powoduje, że nietrudno wyobrazić sobie szerokie protesty w Warszawie, na których ramię w ramię będą maszerować niezadowolone kobiety a wsparcia udzielą im górnicze związki i media, którym grozi nowy podatek od reklam. Byłaby to masa krytyczna, która w skrajnym przypadku mogłaby przelać czarę goryczy i w toczącej się walce o fotel premiera zwiększyć szansę Mariusza Błaszczaka lub Daniela Obajtka.
Dlatego najprawdopodobniej z wielkich planów konsolidacji energetyki na razie nic nie wyjdzie. Niestety przyjdzie nam za to zapłacić wysoką cenę.
Fot. Pixabay